LĘK CZY OPÓR PRZED LĘKIEM
ZAMIEŃ GO W SPOKÓJ I MOC
Od ponad 27 lat z ciekawością zgłębiam naturę lęku. Poniżej opisuję wnioski z doświadczeń moich jak i osób od których czerpałem inspiracje. Podaję też zestaw kroków do skutecznego radzenia sobie z lękiem. Znajdziesz tu wiedzę i narzędzie, jak go rozpuszczać, by dzięki niemu osiągać to, co dla Ciebie ważne.
W ARTYKULE:
TO CO CZĘSTO UWAŻAMY ZA LĘK WCALE NIE JEST LĘKIEM
LĘK, A OPÓR PRZED LĘKIEM – TO DUŻA RÓŻNICA
DLACZEGO NIKT NIE UCZYŁ NAS OBSŁUGI LĘKU
CZY LĘK WARTO CZUĆ? CZY ZAWSZE WARTO? CZY CZASAMI WARTO SIĘ OD NIEGO ODCIĄĆ?
CZASAMI ZARZĄDZAJ LĘKIEM – SĄ SYTUACJE, KIEDY KORZYSTNIEJSZYM WYDAJE SIĘ ODCIĘCIE SIĘ OD TEGO CO CZUJEMY
ZRÓB Z LĘKU NAUCZYCIELA I ZWOLNIJ GO Z POSADY PANA
PRACUJ Z MAŁYMI PRZEJAWAMI LĘKU I WYCHODŹ MU NAPRZECIW
BĄDŹ W MOCY –> ZACZNIJ MIEĆ RELACJĘ Z LĘKIEM
ZACZNIJ ODRÓŻNIAĆ OPÓR OD LĘKU
To, co zwykle nazywamy lękiem, w istocie nie jest nim. To, co czujemy tak naprawdę to opór, jaki stawiamy lękowi. To jest jakby „lęk przed lękiem”.
Rozważ:
Kiedy doświadczasz lęku, nie chciej nic z tym zrobić. Pozwól sobie czuć to co czujesz choćby przez chwilę zostając fizycznie w ciele. Czuj energię lęku w ciele, nic nie zmieniając. Kiedy chcemy, by się coś zmieniło, by lęk się rozpuścił, zniknął, to tak naprawdę nie chcemy go czuć, tylko stawiamy mu opór. I wtedy on rośnie w siłę i nic się nie zmienia.
Świadomie odczuwamy i przyjmujemy lęk tylko w tu i teraz. Poza tu i teraz nie czujemy lęku, tylko opór do lęku. Prawdziwie doświadczany lęk trwa chwilę i się rozpływa. Tylko opieranie się lękowi trwa dłuższy czas. Kiedy następuje przyjęcie go, wtedy on się rozpuszcza. Ale tylko pod warunkiem, że nie chcemy go rozpuszczać.
Podobnie jest z połową doświadczanych przez nas emocji – tymi, których nie lubimy i nie chcemy czuć. Opieramy się dużej części wewnętrznego emocjonalnego świata. Wiele emocji, nastrojów emocjonalnych nieświadomie traktujemy jako „złe”. Nieświadomie ich nie chcemy, uciekamy od nich.
Opór to lęk, którego nie chcemy czuć. Często jest ukryty pod płaszczykiem innych emocji – np. pod złością, smutkiem, bezsilnością. Kiedy zaczynamy chcieć czuć to, co czujemy, jesteśmy ciekawi tego nastroju, emocji, lęku, to opór zaczyna się rozmrażać. Wracamy tym samym do swojej mocy, do naturalnego flow, przepływu uczuć.
Choć lęk jest bardzo niewygodną emocją, to nie on jest problemem. Problemem jest nasza niezgoda na odczuwanie lęku i próba uciekania przed nim. Intensywny trening w uciekaniu od lęku, który otrzymujemy od wczesnego dzieciństwa, jest rzeczywistym wyzwaniem. Nie jesteśmy zachęcani do czucia wszystkich uczuć i emocji. Jesteśmy raczej kierowani w stronę ich wypierania. Tłumimy szczególnie te niewygodne z nich, a wraz z nimi zamiatamy pod dywan lęk. Chroniczne – zarówno świadome jak i nieświadome – działanie w ten sposób nie jest zgodne z naturą, nie jest zdrowe i skraca nam życie.
Z powodów kulturowych ciągle uciekamy od siebie i mamy słabą relację z lękiem. To nie zewnętrzne problemy są wyzwaniem, ale to, co się dzieje się w przestrzeni pomiędzy naszymi uszami.
Opieramy się temu co czujemy, uczuciom, zamiast je czuć, smakować, przeżywać, pozwalać im płynąć.
Pełne nawiązanie relacji ze swoimi uczuciami jest kluczowe dla całego życia. Między innymi temu służą SESJE ODDECHOWE, których warto doświadczyć i nauczyć się z nich korzystać samemu.
ZRÓB Z LĘKU NAUCZYCIELA, ZWOLNIJ GO Z POSADY PANA
Warto mieć dobrą relację z lękiem, poznawać jego naturę, uczyć się od niego. Lęk jest wspaniałym nauczycielem, ale kiepskim panem. Kiedy przed nim uciekamy, zaczyna nami zarządzać i często staje się ciemiężycielem.
Nie jesteśmy uczeni relacji z lękiem. Nie wiemy, jak z nim obcować, jak z niego korzystać, jak być mu wdzięcznym za to, że nas chroni, alarmuje o niebezpieczeństwie, aktywuje nasze systemy obronne.
On przypomina nam, aby być uważnym. Ostrzega w wielu sytuacjach, na przykład gdy przekraczamy, swoją strefę komfortu w dowolnym obszarze życiowym. Kiedy umiemy go słuchać, jest jak żółte światło ostrzegawcze. Stoi on, choć to czasami brzmi paradoksalnie, po naszej stronie.
Nie warto się z nim konfrontować, bo najczęściej pewne jest, że przegramy to starcie. Lepszą strategią wydaje się oswojenie się z nim, podobnie jak oswaja się dzikie zwierzątko. Kiedy to się dzieje poprzez słuchający oddech, zauważymy, że lęk często robi się dużo delikatniejszy, niż gdy przed nim uciekaliśmy. On o nas dba, solidnie wykonuje swoją pracę, cokolwiek o nim myślimy, mówimy, czy robimy z nim.
PRACUJ Z MAŁYMI PRZEJAWAMI LĘKU
Pracuj z drobnymi przejawami lęku, kiedy jego intensywność jest mała, kiedy tylko się pojawia, kiedy tylko go zauważysz. Jeżeli możesz poświęcaj mu wtedy chwilę. To jest bardzo efektywny trening.
Porcjuj go sobie, nie aktywuj go za dużo. W ten sposób naturalnie coraz bardziej będziesz gotów/owa przepuszczać przez siebie jego dużo większe porcje.
To jest najważniejsze w pracy z lękiem, by nie zaktywować za bardzo śródmózgowia – tej części mózgu, która uwalnia adrenalinę i kortyzol i przenosi nas, w naszej głowie i ciele, w świat walki o przetrwanie. Wpływa to mocno na naszą percepcję i widzimy wówczas świat groźniejszym niż rzeczywiście jest. Ponad 90% lęków jest iluzją, zamrożoną przeszłością i ma niewiele wspólnego z tym, czego doświadczamy teraz. To trwanie w regresji. Ona zniekształca widziany świat i przyciąga takie informacje i zdarzenia z zewnątrz, które potwierdzają zasadność naszych świadomych i nieświadomych obaw.
Ciekawe, że kiedy „chemia w ciele” się stabilizuje, świat wygląda przyjaźniej. Nic na zewnątrz się nie zmieniło, tylko nasz organizm wrócił do równowagi emocjonalno-hormonalnej.
Przykładem bardzo efektywnej pracy małymi krokami może być oswajanie lęku w związku z wystąpieniami na scenie jako mówca. To jeden z najkoszmarniejszych, wręcz paraliżujących lęków u wielu ludzi. Konieczność wyjścia na scenę i otworzenia się przed grupą ludzi, żeby coś powiedzieć o sobie, aktywuje największe lęki. W wielu szkołach wystąpień publicznych zaczyna się od postania przez chwilę na scenie. Kolejnym krokiem przy następnym wyjściu jest powiedzenie kilku zdań o sobie. Stopniowe, dokonywane z czułością przekraczanie swoich stref komfortu zachęca do wychodzenia naprzeciw swojemu lękowi i on w ten sposób się naturalnie rozpuszcza. Bardzo łatwo jest to przenieść w inne obszary życiowe.
WYCHODŹ LĘKOWI NAPRZECIW
Jeżeli czujesz się w mocy i tylko wtedy, wychodź do niego odważniej. Wywołuj go ze swojej psychiki, eksploruj go, delikatnie przekraczając swojej strefy komfortu. Pamiętaj, by nie cisnąć na siebie, kiedy lęk cię zaczyna paraliżować. Bez sensu jest krzywdzić siebie udowadnianiem sobie czegoś.
Warto zauważyć, że bycie brawurowym, ryzykowanie zdrowiem, czy życiem nie musi znaczyć spotykania się z własnym lękiem i często nim nie jest. Z tego powodu niekoniecznie jest rozwiązaniem, bo może być też sprytną strategią tłumienia lęku. Karmimy w ten sposób swoje uzależnienie od adrenaliny.
Zgoda na odczuwanie lęku, a przynajmniej dotykanie go, smakowanie i czucie, to coś, czego najbardziej nam brakuje. Potrzebujemy intymnej relacji z lękiem i dlatego warto oswajać się z nim. To zbliżenie się do lęku i zostanie świadomym, pomimo tego, co czujemy, pomimo tego, że drżymy, czujemy niesmak, czasami lekkie mdłości, niewygodę. Dawajmy sobie też prawo wycofania się z tego doświadczenia, będąc czułymi dla siebie. Nieudowadnianie sobie niczego w ten sposób jest kluczowe.
CZASAMI ZARZĄDZAJ LĘKIEM
Wychodź lękowi naprzeciw kiedy czujesz się w mocy. Czasami go omijaj. Naucz się jak go nie wyzwalać, kiedy tego szczególnie nie chcesz. Posuwaj się małymi krokami. Kiedy nie masz warunków by nim pooddychać, zarządź nim, uruchomiając => KOTWICĘ MOCY.
Grzegorz Pawłowski – Oddech w Związkach. Oddychaj Świadomie, Kochaj Pełniej


